Płeć: samica Wiek: 4 miesiące Rasa: samoyed Zawód: radosne, żywiołowe szczenię Partner: mała puchata kulka o lekko ubrudzonej sierści Właściciel: poszukiwany!
Wysłany: 2015-07-15, 16:31
Imię: Tequila
Płeć: samica
Wiek: 4 miesiące
Rasa: samoyed
Charakter*: szczenię jest bardzo radosne i żywiołowe. Wszystko ją interesuje. Nie można tutaj wiele powiedzieć gdyż tak na prawdę jej charakter dopiero się kształtuje
Historia*: urodziła się w hodowli znajdującej się nieopodal. Niestety została ostatnim szczeniakiem z miotu, na którego nie było chętnych i właściciele postanowili się jej pozbyć. Nie mieli serca jej zabijać więc porzucili ją w pobliskim lesie licząc na to, że nie przeżyje.
_________________
Tequila,
4miesięczne szczenię
pociecha *imię przyszłego właściciela*
partnerka do zabaw dla Molo'a
Kocham gryźć wszystko co popadnie! Przyjaciółmi nazywam tych, którym zaufałam [-] Wrogów zjadam na śniadanie!
"Ouch, I have lost myself again
Lost myself and I am nowhere to be found,
Yeah I think that I might break
I've lost myself again and I feel unsafe"
Płeć: samiec Wiek: 6 lat Rasa: owczarek belgijski malinois Zawód: W normie jak na niego: aż nadto spokojny, nieco objętny i nieufny Partner: Zadbany, trzyma się właściwej wagi, pod sierścią zarys mięśni, brak oznak chorobowych Właściciel: Anna Ross
Wysłany: 2015-11-28, 20:00
Imię: Blackout Raspberry, ale reaguje na Black, Blackout i Raspberry.
Płeć: Samiec
Wiek: 6 lat
Rasa: Owczarek belgijski malinois
Charakter*: Raspberry jest to pies, któremu obce jest nieposłuszeństwo. Gdyby zrobił coś wbrew życzeniu swojego właściciela to znaczy, że jest z nim coś nie tak. Nigdy nie był psem w którego naturze jest lekkomyślność, czy też skłonność do psikusów, chęci do zabawy. Tak został wychowany, koniec kropka. Jest to bardzo inteligentne i sprytne psisko, czasami ma się wrażenie, że aż za inteligentne jak na psa. Typowy pies policyjny, który jednak został wychowany w ten a nie inny sposób. Posłuszny i wierny, ale zdystansowany względem człowieka Spokojny i opanowany, rzadko zdarzają mu się zachowania spontaniczne, jak próba dopadnięcia jakiegoś zuchwałego kocura, czy obszczekanie listonosza. Do tego dochodzi jeszcze nieufność wobec człowieka, Blackout jest stale czujny, stale w pogotowiu.
Historia*: Urodził się w belgijskiej hodowli swojej rasy z naciskiem na przeznaczenie do służby w policji. Tak też się stało, gdy tylko Black trochę podrósł i okazało się, że ma predyspozycje, został poddany treningom i nauce by zostać pełnoprawnym psem policyjnym. Blackout szybko się uczył i wkładał serce w szkolenie więc przeszedł je pomyślnie, został psem policyjnym. Szybko też przydzielono go do policjanta, z którym służył. Ale wtedy okazało się, że to dopiero początek jego treningu. Dla jego właściciela najważniejsze było posłuszeństwo, a ponieważ poważnie traktował swoją pracę, jego relacje z Maliną na pracy właśnie polegały: byli partnerami, ale bardzo rzadko właścicielem i psem. Policjant co prawda zapewniał mu ruch i wyżywienie, ale nie bawił się z nim, nie pokazał mu jak wygląda życie psa poza policją w efekcie tłumiąc niemal niektóre jego instynkty. Nie było tej specyficznej relacji między człowiekiem a psem, chociaż Black kochał policjanta, jak tylko pies potrafi, mimo, że zachowywał się zgodnie z oczekiwaniami. Natomiast owczarek był bardzo dobrym psem policyjnym, który poświęcał temu całe serce. Patrolował ulice, brał udział w akcjach policyjnych, czasem nawet szukał narkotyków i ładunków wybuchowych.
Rok temu jego właściciel przeszedł na emeryturę i przeprowadził się. Nie zabrał ze sobą malinoisa, chociaż miał taką możliwość. Raspberry został na starych śmieciach i chociaż policja chciała by nadal w niej pracował, on stracił cały zapał wraz z odejściem swojego właściciela. Inni policjanci pewnie inaczej by go traktowali, ale on nie dawał im szans. A ponieważ nie był już przydatny sprzedali go. Mężczyzna, który go kupił wydawał się być kimś, kto odpowiednio zajmie się psem po służbie w policji. Okazało się wręcz przeciwnie. Człowiek prowadził szemrane interesy z psimi nielegalnymi sportami w roli głównej. Blackout nie miał co liczyć na dobre traktowanie tutaj. Pierwszy raz jakikolwiek człowiek podniósł na niego rękę i przyniosło to zamierzony skutek: agresję. Tego właśnie chciał jego właściciel: niekontrolowanej agresji. Przez kilka miesięcy Black brał udział w walkach, dopóki policja nie wykryła nielegalnego interesu i zamknęła dyrektora całego tego cyrku, a co za tym idzie, ów cyrk się rozpadł. Policjanci ledwo mogli poznać w owczarku psa, którym kiedyś był. Tym razem postanowili zając się nim porządnie. Wyleczenie z ran na ciele trwało krótko, wyleczenie ran psychicznych dłużej. Z Raspbery'm pracowała trenerka psów, która specjalnie do niego przyjechała. Udało jej się w większości pozbyć agresji, dać mu poczucie bezpieczeństwa i zaszczepić w nim minimalne zaufanie do ludzi. Policja nie mogła sobie dłużej pozwolić na opłacanie trenerki, a o kontynuacji kariery Blackout'a w policji też nie było mowy. Pies został oddany do schroniska, gdzie jednak długo nie przebywał, bo jego obecna właścicielka - Anna - się nim zainteresowała I tak oto trafił tutaj.
Płeć: samica Wiek: 8 miesięcy Rasa: Welsh Corgi Właściciel: Alexis
Wysłany: 2016-02-22, 19:12
Imię: Vixen
Płeć: Samica
Wiek: 8 miesięcy
Rasa: Welsh Corgi
Charakter*: Nie boi się ludzi czy innych zwierząt, jak to szczeniak nie lubi być sama, bo szybko się nudzi. Chętna do nauki, ale na razie woli się bawić. Śmiała i odważna, szybko się przywiązuję. Po za tym jej charakter się jeszcze kształtuję i pewnie też wszystko wyjdzie podczas fabuł.
Historia*: Długa i skomplikowana to ona nie jest. Urodziła się w Wielkiej Brytanii. Żyła tam sobie szczęśliwie z rodzeństwem i rodzeństwem. Była najmniejsza, jednak nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Kiedy nadszedł czas po prostu została sprzedana.
Imię: Zgredek
Płeć: samiec
Wiek: rok
Rasa: Chihuahua
Charakter*: Zgredek jest radosnym, zaradnym, małym stworzonkiem. Bywa złośliwy, ale jego wrodzona słodycz rekompensuje niedoskonałości charakteru. Oddany swojemu właścicielowi, uwielbia głaskanie i zabawę. Za smakołyki da się pokroić, a możecie być pewni, że kiedy czegoś chce, robi najsłodsze oczy na świecie. Niestety Zgredek nie jest podatny na tresurę. Szybko zapomina na czym polegają sztuczki i nie skupia się na zadaniu, całą energię wkładając w ciekawsze zajęcia niż wykonywanie komendy „zostań”.
Historia*: Zgredek okazał się najsłabszym ogniwem z całego miotu szczeniąt. Nigdy nie miał szans na wygraną w czempionacie, był chorowity i strachliwy, przez co nigdy nie udało mu się znaleźć prawdziwego domu. Właściciel hodowli oddał go znajomym, których córka chciała zwierzątko, jednak z biegiem czasu posiadanie psa znudziło się nowej rodzinie. Zgredek wylądował na ulicy. Musiał zacząć sobie radzić, przez co stał się odważniejszy, nauczył się polować na drobne zwierzęta polne i wykorzystywać każdą sytuację, która tylko niosła jakieś korzyści.
Płeć: samiec Wiek: 3 lata Rasa: Flat-coated retriever Zawód: Jeszcze żyje! Partner: Doskonały Właściciel: Aleksz
Wysłany: 2016-05-27, 12:10
Imię: Gontier (proszę o zmianę)
Płeć: Pies
Wiek: Około trzech lat
Rasa: Flat-coated retriever
Charakter*: Jest to pies łagodny, choć dość gwałtowny. Nie lubi siedzieć w jednym miejscu, a już szczególnie w domu. Wolałby już nawet spać w budzie i na łańcuchu, byleby na dworze. Świeże powietrze i te sprawy. Neutralny wobec innych zwierząt, choć lubi je zaczepiać. Szczególnie koty, często reagują syczeniem, albo podnoszeniem na niego łapy z pazurkami. A jego to tylko nakręca. Masochista? Poza tym potrafi być głośny i szczekać na wszystko i wszystkich. To taki...typowy pies. Ludzi może i nie gryzie, gorzej z meblami i ubraniami.
Historia*: Urodził się w hodowli we Francji. Dość szybko został adoptowany przez rodzinę, liczącą łącznie jakieś siedem osób. Para, małżeństwo, starsza kobieta, oraz trójka rozwydrzonych chłopców + ich starsza, nastoletnia siostra. Ogólnie nastolatka była przez pewien czas wielką fanką Three Days Grace, taki wiek, toteż sama nazwała nowego członka rodziny. Gontier długo tam jednak nie pobył, kiedy zamknęli go samego w domu, a ten pogryzł ubranie jednego z dzieci, kapcie starszej kobiety i prawie że połknął mp3 córki pary. Szybko się go pozbyli, a wziął go do siebie Aleks.
Imię: Albert
Płeć: Samiec
Wiek: około 10 lat
Rasa: Dachowiec
Charakter*: Wredota i cham, a do tego leń. Typowy kot - walczy o swoje i uważa się za boga (przynajmniej). Nie boi się koni ani psów, w końcu od czegoś ma pazury. Jednak nie pogardzi spaniem na kolanach jakiegoś człowiekowatego, czy też smacznym tuńczykiem.
Historia*: Żadna wyjątkowa. Pojawił się znikąd, jak to typowy kot dachowy. Kilka razy umknął śmierci, i według moich obliczeń pozostały mu jeszcze jakieś 3 kocie życia.
Płeć: samiec Wiek: 6 lat Rasa: irish wolfhound Zawód: Kłębowisko szerszeni. Partner: Dorodny samiec o silnie rozwiniętej muskulaturze. Prezentuje się dostojnie dzięki swoim 88 cm w kłębie. Zero oznak chorobowych, jedynie rysujące się na kufie zmęczenie. Właściciel: -
Wysłany: 2016-07-22, 14:31
Imię: Eabarach
Płeć: samiec
Wiek: 6 lat
Rasa: wilczarz irlandzki
Charakter*: istota silnie wycofana i wyalienowana. Mocno stroni od kontaktów z ludźmi jak i innymi zwierzętami. Zachowuje chłód i opanowanie w sytuacjach w których dochodzi do styczności z inną jednostką. Pies sprawia wrażenie apatycznego oraz ospałego. Zachowuje jednak swoje siły witalne na specjalne okazje, nie marnując ich niepotrzebnie. Ludzi traktuje z widocznym i odczuwalnym dystansem. Nie ocenia przy tym swojego indywiduum jako lepsze i wyższe hierarchicznie niźli człowiek. Mierzy wszystkich jednaką miarą. Choć fakt faktem, bardzo szybko wyrabia sobie zdanie o innych i trzyma się go zawzięcie, nigdy już go nie korygując w żaden sposób. Nie przebacza. Nigdy i niczego. Pamiętliwy gad. Doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich gabarytów, co niejednokrotnie wykorzystuje w sytuacjach zagrażających jemu samemu. Przywiązuje się tylko do jednej osoby - choć i tak wielce prawdopodobne, że jeżeli zaistnieje potrzeba obrony właściciela, nie ruszy nawet o milimetr ogonem w tej sprawie. Bo po co? Każdy ma swoje życie i każdy powinien sam go bronić i o nie walczyć.
Bywa niewymownie złośliwy. Zachowuje się niczym stetryczały dziadek z sękowatymi palcami, który jeżeli komuś nie podniesie ciśnienia, ocenia swój dzień jako stracony.
Tak jak wspomniałam; jest świadom ,,swojej wielkości". Potrafi zrobić świetny pożytek z 88cm w kłębie i wielkiej paszczy wyposażonej w nakrapiane brązem i żółcią zębiska; walczy o swój spokój niczym lwica o swoje młode.
Historia*: wyhodowany w jednej ze szkockich hodowli, odsprzedany, kolejno przekazany w odpowiednie dłonie, odpowiedniego właściciela.
Dom z ogrodem wyglądał ładnie. Równo przystrzyżona trawa pachniała zniewalająco. Szum fal rozbijających się o kamienisty klif otulał zmysły, kołysząc je do snu, zapraszając Morfeusza na żyzną glebę świadomości. Dni stawały się co raz krótsze i chłodniejsze, a noce dłuższe i czarniejsze. Gęsty osad nocy opadał na klify, trawę, oblepiając brązowe ściany domu. Sklepienie nieba topiło się, spływając wraz z jaśniejącymi gwiazdami wprost do ogrodu. Pierwszy śnieg, ku ogólnej rozkoszy, układał się jak puch na ogrodowych meblach, przykrywając je z czułością.
Dzień mijał za dniem, noc goniła kolejną. Księżyc zlewał się z promieniami wczesnozimowego słońca, pochłaniając jego blask, karmiąc się jego blednącym ciepłem.
Srebrzysta sierść na drgających z zimna uszach połyskiwała, skrząc się w co raz cięższym, mokrym poszyciu ogrodu. Blade, spękane dłonie przestały gładzić, choć i tak z rzadka spoczywały na psim cielsku. Bursztynowe oczy nie wyglądały już za przysadzistą sylwetką, za jowialnym wyrazem ludzkiej twarzy. Nie pojawił się ani żal, ani smutek. Gniew też nigdy nie przyszedł. Długi różowy język oblizał jedynie pysk. Mlasnął, kończąc pewien etap w swoim psim życiu.
Łapa za łapą podążyły w ślad za wyrytymi w śniegu odciskami ludzkich trepów. Noc opinała się na szczupłej sylwetce Eabarach'a, nie pozwalając katedrze żeber na pełne uniesienie się w głębokim wdechu. Podążał wiosnami. Wędrował u boku jesieni.
Płeć: samiec Wiek: młodziak Rasa: owczarek niemiecki Właściciel: Aaren Vaugier
Wysłany: 2016-07-31, 21:57
Imię: Rooster
Płeć: samiec
Wiek: plus i minus to jest wszystko co mam! Szczeniaczek, nienarodzony jeszcze
Rasa: owczarek niemiecki
Charakter*: kochany, słodki, puchaty, energiczny maluch. Oczywiście potrzebuje ogromu uwagi i dla niej zrobi wszystko. Maślane oczka, które wie jak wykorzystać. Później z tego wyrośnie i nie będzie rozkoszną kulką, a pilnym stróżem swojej Pańci, który nie da sobie w kaszę dmuchać. Zatem również do jego charakteru można dopisać odwagę.
Historia*: Jeszcze żadna, ale strzeżcie Panowie swoje Panie! Idzie mały samiec, który złapie na swe oczka niejedną przepiękną łanię!
_________________
I'M YOUR LITTLE BABY BOY
YOU CAN LOVE ME
MORE, MORE AND MORE AGAIN!
Płeć: samica Wiek: Jeszcze nie ma Rasa: Owczarek Niemiecki
Wysłany: 2016-08-04, 00:44
Imię: Chenet
Płeć: suka
Wiek: jeszcze się nie urodziła
Rasa: owczarek niemiecki
Charakter*: od pierwszych chwil życia nieufna i nieśmiała, choć jako szczenię chętna do zabawy. Potrzebuje czasu by przyzwyczaić się do zmian otoczenia, właściciela i innych zwierząt, ale kiedy już to nastąpi nie wykazuje oznak stresu. W przyszłości mocno terytorialna i agresywna względem obcych, lękliwa. Dla właściciela lojalna, nienatarczywa, spokojna i inteligentna.
Historia*: brak
Płeć: samiec Wiek: trzy miesiące Rasa: owczarek niemiecki Zawód: wszędzie go pełno, przejawia skłonności do niszczenia wszystkiego, co leży w zasięgu pyszczka, zaczepny, nie odstępuje właścicieli na krok Partner: więcej ma futra i szczenięcego tłuszczyku niż rozumu Właściciel: Alain <3
Wysłany: 2016-08-04, 09:03
Imię: Frey
Płeć: samiec
Wiek: nienarodzony
Rasa: owczarek niemiecki
Charakter*: mała, czarna, puchata kulka pełna energii i głupich pomysłów. Nade wszystko kocha zabawę, jak to u szczeniaków bywa. Nie umie przegrywać, jest bardzo pewny siebie, a przy tym dominujący. Wyrośnie na odważnego, lojalnego w stosunku do swojego właściciela psa. Reszta zależy od sposobu wychowania
Historia*: Owoc miłości Joy i Roya. Jako jedyny w miocie urodzi się cały czarny. Surprise!
Płeć: samiec Wiek: 4 lata Rasa: Cane Corso Właściciel: Ryann
Wysłany: 2016-08-04, 11:05
Imię: Baroque
Płeć: samiec
Wiek: 4 lata
Rasa: Cane Corso
Charakter*: Przede wszystkim opiekuńczy i zrównoważony. Ma bardzo silny, dominujący charakter, jednak nie wykazuje oznak agresji względem ludzi. No chyba, że w obronie. Wówczas bez interwencji skłonny zrobić poważną krzywdę. Względem obcych potrafi być przyjazny, choć pozostaje nieufny. Nie potrzebuje wiele uwagi, odważny, spokojny, zrównoważony, dostojny, wyrozumiały. Bardzo dobry stróż.
Historia*: Ciężko powiedzieć skąd pochodzi i gdzie dokładnie się urodził, a także dlaczego trafił na ulicę. Zachowanie i odpowiadający kanonom rasy charakter, wskazują na dobre geny i odpowiednie wychowanie we wczesnych latach życia. Dodatkowo umiejętność reagowania w sytuacjach niebezpiecznych wskazuje na odbyte szkolenie. A jednak w tej chwili plącze się po ulicach Eastbourne z zerwaną smyczą przy szyi. Niestety nie wygląda to tak jakby uciekł komuś ze spaceru. Przeciwnie. Został skazany na śmierć głodową przez przywiązanie do drzewa na skraju lasu, co tłumaczy liczne otarcia i rany w okolicach gardła. Prawdopodobnie jego pierwszy właściciel umarł, a nowi "opiekunowie" nieszczególnie dobrze przyjęli perspektywę posiadania psa.
Płeć: samiec Wiek: 4 lata Rasa: Akita Zawód: całkiem niezły, bez stresu obgryza ulubione korki Alexisa Partner: najlepszy, nabrał kondycji, w końcu Ax często bawi się z nim w berka po całym domu, chyba lubi jak obgryza mu się buty i tak się odwdzięcza... Właściciel: Alexis
Wysłany: 2017-01-16, 22:25
Imię: Acziko
Płeć: samiec
Wiek: 4 lata
Rasa: Akita
Charakter*: Acziko z pewnością należy do psów niezależnych, które same wybierają swojego właściciela i zostają z nim bez względu na wszystko. Jest niezwykle terytorialny i z pewnością nie pozwoli, by coś zagroziło jego właścicielom. Wybredny, przez co często chodzi głodny, ale to nie jego wina, że ludzie nie znają jego gustu. Z pewnością żywiołowy, mógłby ganiać za patykiem cały dzień, a nadal byłoby mu mało. Uwielbia ganiać koty, z czasem przerodziło się to w swego rodzaju zawody, w końcu kot nie ma prawa wejść na jego podwórko, a tym bardziej się z niego wydostać. Można określić go mianem namolnego, nie znosi braku uwagi i jest w stanie się o nią dopominać w każdej chwili i każdym możliwym sposobem. W stosunku do obcych bywa agresywny, jednak zależy jakiego rodzaju człowieka wyczuje. Bywa buntownikiem, jeśli człowiek chce iść w lewo, on zapewne pójdzie w prawo, bo po co się słuchać?
Historia*: Sprowadzony został przez swojego poprzedniego właściciela z USA w wieku szczenięcym. Wiódł dobre życie jako szczeniak, jednak jego właściciel zapomniał, że psy rosną i gdy w końcu doszedł do tego odkrycia, to zaczął izolować psa. Acziko jednak miał swój charakter i z każdego zamknięcia potrafił wyjść, nie raz i nie dwa przypadkiem zrzucił wazon z ławy, czy pobrudził dywan. W końcu miarka się przebrała, a jego właściciel wyrzucił go z domu jak zepsutą zabawkę. Aczik wiele razy próbował wrócić, lecz zawsze był przeganiany w bardziej, lub mniej brutalny sposób. Dlatego też pies wszedł na ścieżkę bezdomności i został zwierzęcym włóczykijem.
Płeć: samiec Wiek: 5 lat Rasa: Maine Coon Zawód: Jak na niego, doskonały Partner: Trochę brudny, ale ogólnie jest dobrze Właściciel: Uciekłem od niego, całe szczęście
Wysłany: 2017-02-01, 15:36
Imię: Edward Cullen da Terra di Vampiri… zdecydowanie nie toleruje tego miana nadane przez jego byłą właścicielkę - psychofankę wampira ze Zmierzchu i języka włoskiego, toteż przedstawia się po prostu Edward… oczywiście też nie obejdzie się bez ksywek. Edzio, Ed, Edek... nawet "Puszystobrody" (bo sierściucha przy szyi wygląda iście jak broda).
Płeć: Ogier... a nie czekaj ja nie kuń... KOCUR.
Wiek: Jakże ten czas leci - 5 lat
Rasa: Maine Coon
Charakter*: : Ten kot to istny wulkan energii. Dziwne nie? Po prostu lubi się ruszać, dlatego niech się nikt nie dziwi, że wędruje po domu (lub ucieka z niego, by mieć większy obszar do podziwiania). Lubi również wspinaczki po drzewach. Jest to kot, który nie ma czasu na wylegiwanie się na kanapce (ale nie powiedziałam, że tego nie lubi). Jest bardzo ciekawy świata. Lubi psocić.
Co do innych stworzonek, jak najbardziej lubuje towarzystwo osobników swojego gatunku, jednak psy też zaakceptuje, nie wiadomo jak z królikami, fretkami itp (nie widział takich żyjątek na oczy). Jednak to dobry kotek na przyjaciela, potrafi pocieszyć, zawsze wesprze kumpli, właściciela też. W skrócie ciepły i miły kot, jednak z wadami (tak, z wadami bo, ma szalone pomysły i jest rąbnięty). Jak mam dowieść że jest rąbnięty? A no uważa siebie za pirata, marzy mu się wszystko co pirackie, twierdzi, że posiada łajbę o nazwie "Kocimiętka" (która została ukradziona, ale ci...), ma fobie na choinki (a kiedyś wdrapał się na jedną, potem spadł razem z tą choinką i do dzisiaj przeżywa szok).
Jeśli ma się wylegiwać to zazwyczaj przy puszczonej muzyce w otoczeniu, a jeśli takowej nie ma, to stara się znaleźć rzecz zwaną "radiem" (przy okazji pewnie strącając wiele rzeczy z półek) i wymusić właścicielowi by coś włączył. Dodatkowo trzeba wiedzieć, że potrafi być zmienny, niczym kobieta i może mieć chwile kiedy nie jest sobą.
Historia*: No cóż, jego historyjka nie jest ciekawa, ale chociaż opowiem ją w skrócie.
Urodził się w bliżej nieokreślonej hodowli Maine Coonów wraz ze swoim rodzeństwem. Gdy był wystarczająco duży, przygarnęła go pewna dziewczynka, która mieszkała w domu razem z rodzicami i bratem. A jako, że była fanką Zmierzchu, nazwała go jakże nie inaczej, a Edward. Był jej ulubionym pupilkiem, nawet jak ją dziabał i gryzł to przebaczała mu bo uważała, że Edziu po prostu chciał się napić krwi... no co, wampirze imię miał, to właścicielka też go uważała za takiego wampirzego kotka. Ale za to brat dziewczyny strasznie kotkowi współczuł, wiec gdy tylko mógł, zabierał go od niej do swojego pokoju, gdzie od tych nadmiernych pieszczot po prostu odpoczywał, patrząc jak on gra w gry, czy ogląda filmy.
Ale wiecie, dziewczyny dorastają, tak jak i ta fanka Zmierzchu, której ten film, jak również książki, po dwóch latach się znudziły... niestety kot też się jej znudził. Rodzice uważali, że skoro przestała się nim interesować, a oni sami nie mają czasu na opiekowanie się nim, a brat wyjechał za granicę pracować, nie pozostało niestety nic innego jak oddać do adopcji... Pech chciał, że skorzystał z okazji, gdy zatrzymali się na stacji benzynowej. Uciekł przez niedomknięte drzwi. Bo co jeśli tak naprawdę chcieli go wywieźć w dziwne miejsce - zbiorowisko ludzi kultu wampirów? Lepiej dmuchać na zimne.
Teraz szlaja się po okolicach Orchard Stable i szuka tej swojej łajby.
Płeć: samiec Wiek: 5 lat Rasa: Mieszanka wybuchowa Zawód: Jak mi nie dacie, czego chcę, to zabiję wam ojca i się pod niego podszyję Partner: Gut Właściciel: Ha-ha
Wysłany: 2017-02-01, 18:53
Imię: Loki, Loki Laufeyson, Półbog, Olbrzym, Bóg Kłamstwa i Oszustwa, Król...Choć i tak nikt nie bierze tego na poważne
Płeć: Kocur
Wiek: 5 lat
Rasa: Mieszanka
Charakter: Krążą pogłoski, iż koty to niewdzięczne, niezależne, chodzące własnymi ścieżkami zwierzęta. I wiecie co? Jest to cholerna…prawda. Przynajmniej w przypadku Lokiego. Wystarczy dotknąć go w złym miejscu, pogłaskać nie tak, jak trzeba i do końca życia będzie trzeba goić blizny. Nie jest raczej agresywny. Po prostu wymagający, jak to lubi się określać. Mógłby w ogóle nie używać przemocy w stosunku do ludzi, czy też innych zwierząt, ale nie dają mu wyboru. Jak tak można w ogóle za długo mu jeździć po futerku i skażać je swoimi ludzkimi bakteriami? Fuj. Albo chociażby na niego krzywo spojrzeć lub chcieć go podnieść. On nie jest jakąś tam lalką, którą można rzucać po całym pokoju, halo. Należy mu się szacunek. Jest niedoszłym królem! Bogiem! Jak będzie chciał być noszony, sam sobie wybierze człowieka, który będzie go taszczyć na plecach, ot. Loki potrafi sobie poradzić doskonale sam.
Historia*: Nie jest z żadnej hodowli, to oczywiste. Ale bardziej oczywiste jest to, iż nie urodził się na ulicy. No bo jak to tak. Przyszły król, półbóg, miałby urodzić się na ulicy? Proszę! Aż tak źle nie jest. Czarnuch miał tyle szczęścia, że jego matka nie była głupią suką, bo była w końcu kotem, i miała właściciela, który nie wywaliłby jej na zbity pysk, tylko dlatego, że się puściła z jakimś murzynem z ulicy. No i tak wyszło, że wydała na świat siódemkę kociąt. Różnych kształtów i maści. W sumie, Loki był najczarniejszy i przy okazji najwredniejszy z całej gromadki. Dostał wdzięczne imię nordyckiego półboga, jak tylko trafił do pierwszych właścicieli. Oczywistym było, że długo tam nie pobędzie za „złe zachowanie”. Ale no, cholera. Jak można rozkazywać bogu? W końcu kociak usłyszał co nieco od właściciela, który mu czytał na Wikipedii o ów półbogu, więc sam uwierzył, że jest jakimś wyższym bytem zaklętym w kociej postaci, która w sumie jest lepsza od rasy ludzkiej, potężniejsza. W końcu w Egipcie uważano koty za byt wyższy, czyż nie? To musi coś znaczyć. No i, chcąc nie chcąc, rodzinka pozbyła się czarnucha, który śmiał skrzywdzić ich maleńką córeczkę. Nie jego wina, że smarkula nie umie wyhodować sobie własnego ogona i chciała zabrać koci. Nikt nie chciał wyrośniętego, wrednego kocura bez kastracji, więc wylądował na dworze. I nie przeszkadzało mu to, doskonale sobie radzi.
Płeć: samica Wiek: 3 lata przejmowania władzy nad światem Rasa: Dziecko ulicy
Wysłany: 2017-06-15, 22:57
Imię: Sinner
Płeć: Ta lepsza - samica
Wiek: 3 lata przejmowania władzy nad światem
Rasa: Dziecko ulicy - Dachowiec
Charakter*: Typowy kot - robi co sobie umyśli, chodzi własnymi ścieżkami i nie słucha się nikogo. Uważa się za nie wiadomo kogo, właściciel to najlepszy sługa a inne koty są naiwne i głupie łasząc się do ludzi. Mimo to, obdarza Carla swoją dozą kocich uczuć - lubi go, daje jej żarcie i dach nad głową, czego chcieć więcej?
Do obcych zwierząt podchodzi z osobliwą dozą niepewności, które jest odpowiednio dawkowana pod względem niebezpieczeństwa, lecz zwykle jest przykładem kociej Grażynki, choć właściwie to mądra kotka ze sporą dozą przeżyć na maleńkich barkach.
Historia*: Urodziła się jako dziecko 5 letniej kotki w piwnicy. Miała kilkoro rodzeństwa, lecz atak obcych kocurów na bezpańską kotkę zakończył się przeżyciem tylko Sinner i jej matki. Ta nauczyła ją szukania pożywienia, polowań i ucieczki od ludzi. Mimo to Si jako kotka bezczelna i odważna trafiła na podwórko ludzi, gdzie podkradła kiełbachę (Super smaczna, polecam) i sobie z nią uciekała. Pech a zarazem fart chciał, że jako młoda kotka była dość niezdarna i ucieczka po chodniku zakończyła się wieloma upadkami - podczas jednego z nich złapał ją Carl, który obdarzając ją przyjaznym uczuciem (Głupiec) postanowił przygarnąć ją do domu. I tak, od dwóch lat bagatela żyje sobie u niego na kanapie, głowie albo łóżku, je saszetki i suchą karmę oraz drze się na ptaki latające za oknem.
_________________
.......The devil rides beside him
Sinner rider, rides in with the storm....... Sacrifice to vice or die by the hand of the sinner Carl.................
You must have been relieved to see the softer side .......I can understand how you can be confused,
Carl Sanders................. I'm your hell, I'm your dream
I'm nothing in between
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum