Płeć: kobieta Wiek: 25 lat [20.06.1993] Rasa: Człowiek Pieniądze: £3710
Wysłany: 2018-04-12, 00:32
- W takim razie pozostaje mi tylko życzyć udanej przyszłej podróży.- Uśmiechnęła się serdecznie, choć z tyłu głowy miała wciąż to, co stało się wtedy w Bangkoku. Nie wspominała tego najlepiej, ale też nie roztrząsała niepotrzebnie, było minęło.
- Lucas! Nie dobijaj mnie jeszcze bardziej.- Zaśmiała się dźwięcznie doskonale zdając sobie sprawę, że dodatkowe centymetry odkładały się nie tylko w okolicy bioder. ;>
- Wiem wiem, ale najpierw szarlotka, a za tydzień będziesz karmił mnie lodami i czekoladą.- Żartując spojrzała mu w oczy, oczywiście wymyślając to wszystko na potrzeby żartów. Nie sądziła, aby Lucas miał ją zabrać na lody czy chociażby na spacer, miał dużo na głowie podobnie jak ona.
Nie przejmowała się aż tak swoim rozmiarem, jednak musiała go kontrolować i trzymać w stałych liczbach, bo tego wymagała jej praca.
- Są inne sposoby niż siłownia..- zamruczała kokieteryjnie, podgryzając przy tym swoją dolną wargę, gdy patrzyła mu w oczy. Celowo pobudziła tą wyobraźnię pozwalając jej rozbudzić się na dobre i zasiać w głowie bruneta niemały zamęt.
- Tylko daj mi znać jak będziesz miał czas, albo po prostu dzwoń. - Poprosiła już teraz ciesząc się na samą myśl o tym wypadzie do stajni. Na przejażdżkę może i by ją namówił, problem w tym, że nie bardzo miała jeździeckie ubranka odkąd zaczęła paradować po wybiegu.
Płeć: kobieta Wiek: 28 lat Wzrost: 154 cm Zawód: Masztalerz i dżokej w Orchardzie Partner: Just when you think you've got me figured out... the season is already changing. Podopieczny: Scho Can Do, Kobayashi, Awake My Soul, Noblesse Pieniądze: £330 Punkty doświadczenia: 96 Skoki: 13 Ujeżdżenie: 7 Cross: 1 Wyścigi: 56 Obycie z koniem: 19
Wysłany: 2018-04-13, 21:26
Tytuł: Hodowca
Co prawda w formie żartu lekko rozszerzyła wielkość sprawy, gdyż utrzymanie Delfina wcale nie wymagało od niej aż tyle pracy, wymagało tego jednak utrzymanie koni, ogromnego domu i wiecznie psującego się samochodu... a może to ona go psuła przez swoją porywczość?
- Tak. Poważnie. - Uśmiechnęła się lekko i przytaknęła starając się jakoś złagodzić tą gęstniejącą atmosferę wokół nich poprzez krótkie wytłumaczenie.
- Odkąd zawiodłam się na pewnej fundacji pomagam tylko w takich sytuacjach. Wiesz, wpłacam określoną kwotę na rzecz delfina i dostaję co jakiś czas jego zdjęcia i raporty z tego co udało się z nim osiągnąć. - To prawda, wymagało to oddania wyższym potrzebom, lecz podobnie wiele wymagała jej praca - zarówno weterynarza jak i masztalerza. Kobieta mimo lekko szalonego charakteru i porywczości była wychowywana pod pieczą altruistki, która dając jej małą czekoladkę kazała dzielić na 4 osoby. No i tutaj pojawia się kolejny problem, czyli w rzeczywistości, dość niezrozumiały sposób bycia i humor, na tyle specyficzny, że w pewien sposób niezrozumiały i mówiąc prozaicznie ''suchy''
Zaśmiała się promiennie na jego żart i lekko zmarszczyła nos pokazując swoją dezaprobatę.
- Sądzę, że połowa dzieci na tym świecie jest dlatego, że nikt nie myślał o nich a o ich robieniu... - Puściła mu oko, tym samym wskazując, że ona też o tym po części tak myśli. Być może temat seksu był dla niego problematyczny, mimo to ta rozmowa była na tyle niewinna, że nie powinna nikomu sprawiać problemów.Zdecydowanie nie powinni zaczynjąc od in vitro, choć nie takie rzeczy świat widział.
- A jak się nie uda uciec, to dołączę do nich... a umiem napraawdę głośno krzyczeć. - Uniosła zawadiacko jeden kącik ust ku górze, dodając do tego zagryzienie wargi. Sama wizja fanek skandujących przed jego firmą była w jej mniemaniu realna, bo niemożliwym było, by tylko na niej wywarł takie wrażenie, lecz gorzej już z wizją bycia pośród nich. O nie, to zdecydowanie nie pasowało do takiego kota kanapowca w ciele kobiety jakim jest Delfina.
_________________
M o n e y ... i s ...t h e... a n t h e m... o f... s u c c e s s
So put on mascara and your party dress [Delphine Loevitone • Frenchwoman]
We are heavy metal lions. They will never understand.
The kind of people you or I am bow your heads and take your hands
.........[Drew Jasper Eviline]
You can be the boss, daddy, you can be the boss
Taste like a keg party, back on the sauce.
.........[I'll never love again]
Light wanders through endless shadows AWAKE INSIDE A DREAM WILL I FOLLOW [graduated from veterinary and computer science studies]
Leave me wonderin' why the hell I ever let you in
Won't you tell me if you found that deeper meaning
So go ahead and break my heart again. [1]
If there’s blood on my hands, you should let me know
If you’re done with the dance, you should let me go
.........[Scho Can Do, Kobayashi, Awake My Soul]
Jasper zdecydowanie był pod wrażeniem jej oddania względem tego typu fundacji. To było naprawdę miłe, odejmować sobie od gardła (nie dosłownie, ale wiesz o co chodzi) i poświęcić pieniądze na utrzymanie swoich koni, kota i delfina, którego na dobrą sprawę nigdy nie widziało się na oczy. Postępowanie takie tylko mówiło o dobrym sercu, jakie bije w klatce piersiowej jego towarzyszki i sprawiało, że jego własne biło jeszcze szybciej, niż przed chwilą. A, doprawdy, myślał, że nie jest to już możliwe.
- Wiesz co, zainspirowałaś mnie. Może i ja bym wpłacił jakieś pieniądze na delfina, skoro z jednym z nich tak dobrze spędza mi się czas? – JASPER! Ty ogierze i mistrzu flirtu. Cóż to się stało, że nagle był taki wylewny i bez żadnych oporów prawił dziewczynie komplementy i doceniał spędzany z nią czas? Może to te kilka łyków wina, które krążyło już w jego żyłach, a może po prostu tak dobrze się czuł, że nie widział potrzeby ukrywania tego. Ba! Wręcz chciał się dzielić tą nowiną z całym światem.
- Całkiem możliwe – zaśmiał się krótko, na słowa dziewczyny o robieniu dzieci... a raczej czynności, która do tego prowadziła. Nikt, nigdy nie powiedział, że nie jest to przyjemne, toteż dlaczego dziwić się, że ludzie zaliczali „wpadki”? Czasem, szczególnie w takich sytuacjach, ssaki, jakimi są ludzie, zachowywały się jak typowe zwierzęta – podążając za swoim instynktem, robiąc wszystko, by oddać się pożądaniu i na kilka chwil zapomnieć o całym świecie. No i czasem, dziewięć miesięcy później, pojawiało się dziecko. Dziecko, które było kolejnym ciężkim tematem, jeśli chodzi o Jaspera. Bynajmniej nie ze względu na to, że się ich bał czy nie chciał – przeciwnie. Ale dla niego był to zakazany owoc.
Wracając do tematu jego fanek i skandującej z nimi Delphine, mężczyzna zaśmiał się perliście. Kręcąc głową wysłuchał jej wypowiedzi do końca, w międzyczasie kończąc także, zalegający na jego talerzu, posiłek. Nie zjadł wszystkiego, ale miał zbyt ściśnięte gardło, by choćby kęs więcej mógł się przez nie przepchnąć. Najwyraźniej nie tylko kobiety reagują stresem i motylkami w brzuchu w towarzystwie osobników płci przeciwnej, którzy wywierają na nich wrażenie.
- Nie wątpię, ale chyba nie będzie to konieczne – jak tak dalej pójdzie, to chyba zrobią mu się zmarszczki, od tego uśmiechania – masz wejściówkę VIP i ochrona przeprowadzi Cię przez tłum – dodał, prezentrując linię ładnych, prostych zębów. Wziął kilka łyków wina – chyba traktując je jako kolejną dawkę odwagi – i z namaszczeniem przyglądał się ślicznej buzi, siedzącej obok niego kobiety.
_________________
Jeżeli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponad to co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego.
Jeśli poświęcam Ci więcej czasu niż pracy, to wiedz, że jesteś najważniejsza.. partnerka:brak Czasem odrywam wzrok od aparatu i po prostu wyobrażam sobie Ciebie pms:1 Ci, którzy wprowadzili zmiany w moim życiu.. ex:Lisa I ci, którzy wprowadzają w nie trochę koloru przyjaciele:Noa, Hayley, Delphine Związani krwią i ci wybrani rodzina: ta mała małpa Melanie i biały kociak Milka
Płeć: kobieta Wiek: 28 lat Wzrost: 154 cm Zawód: Masztalerz i dżokej w Orchardzie Partner: Just when you think you've got me figured out... the season is already changing. Podopieczny: Scho Can Do, Kobayashi, Awake My Soul, Noblesse Pieniądze: £330 Punkty doświadczenia: 96 Skoki: 13 Ujeżdżenie: 7 Cross: 1 Wyścigi: 56 Obycie z koniem: 19
Wysłany: 2018-04-15, 12:43
Tytuł: Hodowca
Cóż, wszystko kwestią wychowania. Delfinowe podstawy zachowania wywodziły się ze stajni, która była jedncześnie kliniką weterynaryjną i przytułkiem dla bezdomnych zwierząt a co za tym idzie, od najmłodszych lat wpajano jej opiekę nad braćmi mniejszymi.
Oh, aż zabrakło userce powietrza! Delfinowi prawie też, ale te potrafią wymieniać gazy w oranizmie raz na pół godziny podczas snu, tym samym raz na 10 minut podczas normalnego życia... jednak nie zemdlała.
- Bardzo mi miło, a skoro już mowa o wpłacie, to możesz się też przysłużyć w inny sposób. - Rzuciła mu zawadiacki uśmieszek i poruszyła jedną brwią, by po chwili dodać już całkowicie poważnie.
- Jest organizowany kolejny rajd w mojej stajni, lecz nie jest to miejsce spotkania tylko dla jeźdźców. Może wpadłbyś? Będzie sporo osób spoza kręgu jeździeckiego a miejsce jest naprawdę piękne. - Rzuciła właściwie niezobowiązująco, mimo to liczyła na kolejne spotkanie a rajd wydawał się ciekawą formą. Cisza, spokój (jak odejdą od grupy grającej w butelkę) i łono natury. Czego chcieć więcej? Dla Delfina to kolejny rajd i kolejna odskocznia od codzienności, dzięki której mogła zapomnieć o troskach i trochę się zabawić. Może nawet lepiej niż wcześniej?
W czasie jego krótkiej wypowiedzi wzięła kolejny kęs sałatki, zakrywając czerwone usta ręką i pozwalając sobie na chwilę myślenia, coby nie jeść oczywiście z pełnymi ustami. Zaraz po tym obdarzyła do promiennym uśmiechem, nienaruszonym pozostałościami jedzenia.
- Wejściówka VIP powiadasz? A czy będę także tak traktowana przez samego celebrytę? - Rzuciła mu lekko kokieteryjne spojrzenie i obdarzyła znów uśmiechem, teraz jednak o wiele delikatniejszym, jakby delikatnie zawstydzonym, choć to tylko pozory. Wie co robi kobita!
Gdyby tylko wiedziała jakie wrażenie na nim już odparła posunęła by się zapewne dalej, lecz wbrew pozorom nie była tego pewna a towarzyszący też jej stres sprawiał, że kołysała się niczym na koniku na biegunach, raz posuwając się do przodu, raz zawstydzając z podkulonym ogonem.
Nie wiedziała też o jego chorobie, kojarzyła jedynie, że źle poczuł się podczas ich pierwszego spotkania, nie wiedziała jednak jak głęboko sięga ten problem. Nie stanowiło to dla niej bariery czy, jak było to wyżej określone, ''zakazanego owocu''. Obecna medycyna w której, wbrew pozorom, kobieta siedzi po uszy pozwalała na całkowicie normalne życie osób chorych na takie przypadłości. Mimo to lęk mężczyzny był całkowicie uzasadniony a nie mogę sobie też dać ręki uciąć, czy taki lęk nie zrobiłby się też w Delfinie.
_________________
M o n e y ... i s ...t h e... a n t h e m... o f... s u c c e s s
So put on mascara and your party dress [Delphine Loevitone • Frenchwoman]
We are heavy metal lions. They will never understand.
The kind of people you or I am bow your heads and take your hands
.........[Drew Jasper Eviline]
You can be the boss, daddy, you can be the boss
Taste like a keg party, back on the sauce.
.........[I'll never love again]
Light wanders through endless shadows AWAKE INSIDE A DREAM WILL I FOLLOW [graduated from veterinary and computer science studies]
Leave me wonderin' why the hell I ever let you in
Won't you tell me if you found that deeper meaning
So go ahead and break my heart again. [1]
If there’s blood on my hands, you should let me know
If you’re done with the dance, you should let me go
.........[Scho Can Do, Kobayashi, Awake My Soul]
Gdy tylko usłyszał o rajdzie organizowanym przez Orchard uśmiech ponownie wpełzł na jego usta, i powiększał się z każdym kolejnym słowem towarzyszki. Dlaczego do tej pory nie powiązał faktów i nie domyślił się, że Delphine także weźmie udział w rajdzie, na którym.. on także będzie!? Zaśmiał się krótko.
- Wyjazd na rajd mam już zaplanowany. Opowiem Ci po drodze do mojej rezydencji – wyszczerzył zęby, nie chcąc tak od razu zdradzać szczegółów, ale dziewczynę z pewnością zamurowało. Wkrótce, gdy już zjedli, Jasper zapłacił rachunek, a następnie pomógł dziewczynie włożyć na siebie płaszcz (jeśli taki miała) i opuścił z nią restaurację.
- Będziesz traktowana najlepiej jak potrafię – dodał, a już po chwili otworzył jej drzwi swojego auta, którym chwilę później ruszyli do jego domu.
Zt.
_________________
Jeżeli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponad to co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego.
Jeśli poświęcam Ci więcej czasu niż pracy, to wiedz, że jesteś najważniejsza.. partnerka:brak Czasem odrywam wzrok od aparatu i po prostu wyobrażam sobie Ciebie pms:1 Ci, którzy wprowadzili zmiany w moim życiu.. ex:Lisa I ci, którzy wprowadzają w nie trochę koloru przyjaciele:Noa, Hayley, Delphine Związani krwią i ci wybrani rodzina: ta mała małpa Melanie i biały kociak Milka
Płeć: mężczyzna Wiek: 26 lat Ostatni trening: 26.02.2020 - skokowy - Viceroy Podopieczny: Viceroy, Whatever Impossible Pieniądze: £1200 Punkty doświadczenia: 106 Skoki: 59 Ujeżdżenie: 30 Cross: 4 Obycie z koniem: 13
Wysłany: 2018-06-06, 01:06
- A może zrobimy deal? Ja Cię zabiorę na czekoladę a Ty mnie na lody? - zapytał z łobuzerskim błyskiem w oczach, mimo usilnych prób unosząc kącik ust ku górze. No po prostu nie mógł sobie odpuścić, by nie wtrącić tutaj jakiegoś zboczonego podtekstu! Aż się prosiło!
- Naprawdę? To chyba będziesz musiała mi je pokazać - udał, że kompletnie nie wie, o co Amerykance może chodzić. A w rzeczywistości w jego głowie tworzyły się już różnorakie obrazy, które same w sobie były wystarczające, by spalić kilka kalorii. A co by było, gdyby się ziściły?
- Zadzwonię i się zgadamy - zapewnił, dobrze wiedząc, że dobranie dogodnego terminu w przypadku tej dwójki wcale nie było łatwe.
Wkrótce ich desery zostały przyniesione, a Lucas spałaszował swoją szarlotkę w mgnieniu oka. Teraz czuł się trochę najedzony, choć zapewne przekąsi jakąś kanapeczkę przed snem. W końcu musiał trzymać odpowiedni bilans kalorii. Co by było, gdyby biedaczysko schudł?
- Będziemy się chyba zbierać co? Mam jutro na rano do roboty - powiedział z grymasem na twarzy, choć i tak spędzili tutaj mnóstwo czasu, podczas którego Vaugier bawił się wyśmienicie.
_________________
These girls only want you when you're winnin'
But you've been with me from the beginnin'
l u h a n • a a r e n • a r o n
Took one fuckin' look at your face
Now I wanna know h o w u t a s t e
p m s ∞
All we seem to do is talk about sex
She's got a boyfriend anyway
r o z a l i a • k a t h r i n• e v i l i n e
You're like a d r u g that's killing me
I cut you out entirely, but I get so high when I'm inside you
g i r l f r i e n d ♥
I know it ain't right, but I don't care
Break up with your girlfriend 'cause I'm b o r e d
e n e m i e s
Płeć: kobieta Wiek: 25 lat [20.06.1993] Rasa: Człowiek Pieniądze: £3710
Wysłany: 2018-06-23, 22:22
- Nie chcę wiedzieć jakie lody masz na myśli.- Doskonale wyłapała ten podtekst i rozbawiona posłała mu nieco karcące spojrzenie chociaż naprawdę nie miała mu tego za złe.
- Chciałbyś...- mruknęła uśmiechając się prowokacyjnie, chodziło jej właśnie o to, aby rozbudzić jego wyobraźnię i zaraz wylać na głowę kubeł zimnej wody. Na przyjemności trzeba sobie zasłużyć, czyż nie?
- Trzymam za słowo.- Uśmiechnęła się i spojrzała na swój deser, który ledwo zmęczyła, ale mimo wszystko zjadła nie chcąc robić przykrości mężczyźnie.
- Jasne.- Zgodziła się z brunetem i razem z nim opuściła lokal dziękując za mile spędzony wieczór. Wsiadając z nim do samochodu pozwoliła się odwieźć i odprowadzić pod drzwi mieszkania.
Płeć: mężczyzna Wiek: 32 lata Wzrost: 183 cm Zawód: policjant, jeżdziec w Orchardzie Partner: Caroline - it means to beat our own worries. survive among the storms Podopieczny: Hanky Panky, Volano Pieniądze: £1750 Punkty doświadczenia: 68 Skoki: 33 Ujeżdżenie: 18 Cross: 7 Obycie z koniem: 10
Wysłany: 2019-04-06, 13:39
To była jedna z jego najulubieńszych restauracji w całym Eastbourne, a przy ograniczonych umiejętnościach kulinarnych stołował się na mieście dość często. Szerokie menu, pyszne dania i przytulny wystrój przesądzały o jego sympatii do tej restauracji.
Zaparkował przed nią, wyszedł samochodu i wypuścił z niego Caroline, po czym ruszyli do wnętrza lokalu, w którym jak na razie nie było wielkiego tłoku, więc przynajmniej mogli przebierać w stolikach do woli. W jednym rogu restauracji rozsiadłą się jakaś para, a w centrum całego pomieszczenia samotny mężczyzna.
- Gdzie usiądziemy? - zapytał, dając jej oczywiście możliwość wyboru miejsca.
_________________
DREW PASCAIL If you don't know who you are, ...... ...............you've got to make yourself from the start
Pushing each other to the limits, we were learning quicker j e ź d z i e c . z a a w a n s o w a n y | p o l i c j a n t My story got told, before the morning sun when life was lonely F r a n c j a
Once I was seven years old my momma told me:...... go make yourself some friends or you'll be lonely> Delphine, Lara
Something about that glory just always seemed to bore me,...... cause only those I really love will ever really know me > Caroline
I only see my goals I don't believe in failure,...... cause I know the smallest voices they can make it major > Hanky Panky, Volano
I’ve had the highest mountains, I’ve had the deepest rivers,...... You can have it all but life keeps moving > results
Płeć: kobieta Wiek: 28 lat Wzrost: 162 cm Zawód: Właścicielka biura projektowego oraz zawodnik w Orchardzie Partner: Now darkness has come to the roses. The fire is reaching the end. I really feel that I'm losing my best friend... Ostatni trening: kwiecień '20 - ujeżdżenie [Hollywood Hell'o] Podopieczny: Femme Fatale & Sensual Seductress & Hollywood Hell'o & Belvedere & Chilli Child & His Highness & Atterupsgaards Armani Pieniądze: £1970 Punkty doświadczenia: 139 Skoki: 38 Ujeżdżenie: 79 Cross: 8 Obycie z koniem: 14
Wysłany: 2019-12-23, 22:09
Drzwi taksówki otworzyły się, zaś przez nie dumnym krokiem wyszła blond piękność, z czerwonymi, pełnymi ustami, płaszczem z najnowszej kolekcji, muszkieterkach na wysokim obcasie i w pięknej, czerwonej sukience, którą to zdobił dekolt w V. Śnieg prószył, dlatego dzierżona w dłoni czarna torebka posłużyła za osłonę twarzy. Co jak co, ale makijażu rozmazanego nie chciała, jeszcze by pomyślał, że za nim płacze...
Skierowała się niemal prosto do pracownika restauracji, rzucając krótkie ''rezerwacja Allen'' i niemal z grobową miną czekając, aż ten poprowadzi ją na miejsce.
Stukot szpilek wzbudził lekkie poruszenie, jak cała osoba Ruth, która swoimi czasy stała się jedną z bardziej obgadywanych osób. W końcu to jej zdjęcia u boku sławnego biznesmena wylądowały na łamy wielu czasopism plotkarskich. Nawet jeśli była przygodą na jedną noc, media huczały. I dobrze.
Wtedy mężczyzna w czarnym smokingu pokazał jej stolik, a ona stanęła z lekkim niedowierzaniem, podziwiając przystojnego mężczyznę z lekkim zarostem, w opinającej mięśnie koszuli, który z typowym dla siebie grymasem przeglądał menu. Cholera, zdążyła zapomnieć jak świetnie potrafi wyglądać, a zmienił się na jeszcze lepsze w ciągu tych miesięcy. Czyżby znów wrócił na siłownię?
- Witaj. - Gdy w końcu oszołomienie opadło, podeszła te kilka kroków w jego stronę, zdejmując płaszcz, który zaraz wylądował na wieszaku obok. Jak miło, że stolik od pozostałych gości oddziela filar i drobna instalacja kwiatowa.
_________________
.......................................... ....................................BUT THE STORY IS THIS
.............................She’ll destroy with her sweet kiss.
I kiss your eyes and thank God we're together
And I just wanna stay with you forever, forever and ever, xxx h e a v e n...g o n n a...h a t e...m e
.......I'll seek you out, flay you alive. One more word and you won't survive
.............Ruth Oksana Allen × Architect and interior designer × 02.01.1994
Sweet talk with a hint of sin begging you to take me Devil underneath your grin, sweet thing, bet you play to win. .............× maybe no one, maybe two ×
.............TO LOVE AND TO FUCK ...........................a n d t o o n l y s e e o u r s e l v e s
Dear Dália, Richi and April, never lose yourself, hold your head up high
Remember that you're like nobody else. Wasted times I spent with someone else. She wasn't even half of you.
................. × Aurelie × Alexis × Mary Anna × Friedrich ×
Now there's no p o i n t in placing the blame and you should know I suffer the same.
You only see what your eyes want to see, ex. Seth Allen .......How can life be what you want it to be?
Płeć: mężczyzna Wiek: 33 lat (20.07) Wzrost: 183 cm Zawód: weterynarz hipiatra Partner: I'll tell you my sins, and you can sharpen your knives Ostatni trening: join up z Elusive Podopieczny: Carcassonne, Elusive Pieniądze: £2525 Punkty doświadczenia: 14 Skoki: 2 Ujeżdżenie: 2 Obycie z koniem: 10
Wysłany: 2019-12-24, 14:51
Seth nigdy nie przypuszczał, że znajdzie się w sytuacji takiej jak ta, co chyba znaczyło, że wykazał się dużą krótkowzrocznością, albo daleko idącym optymizmem. Nigdy nie przewidywał, że wszystko runie, co oczywiście oznaczało, że wszystko runęło. Do tego spotkania jednak starał się jak najlepiej przygotować, przede wszystkim mentalnie, ale też pod każdym innym względem. To były bardzo dziwne miesiące. Początkowo czuł tylko ulgę, bo miał już dość ciągłego rzucania się sobie do gardeł (dosłownie i w przenośni), a potem sięgania po tequilę, żeby zapomnieć o kłótni. Kiedy Ruth i Dalia wyjechały Seth zrobił sobie wolne, aby lepiej się zaznajomić z tym stanem, uczynić z niego swojego najlepszego kumpla, ale też jak najwięcej czasu spędzał z bliźniakami, aby im wynagrodzić brak mamy. Za Dalią tęsknił, o braku Ruth nie chciał myśleć. A potem wrócił do pracy z uśmiechem, każdemu zainteresowanemu mówiąc, że jest dobrze, bo niby czemu miałoby być żle. Minęło trochę czasu, zanim trochę sobie rozpracował ten system i wtedy przyszedł czas na wizyty na siłowni i cokolwiek, co można było nazwać życiem towarzyskim. Ruth szczęśliwie sobie żyła, rozwijała się i zaliczała romanse z biznesmenami (tak, czytał tę gazetę), więc i on nie chciał stać w miejscu. Co z tego, że ją nadal kochał? Nie doszedł też do żadnych nowych wniosków, jeśli chodzi o powody rozstania, bo jak zwykle w takich sytuacjach starał się o tym po prostu nie myśleć. Po uzgodnieniu tego telefonicznie z Ruth złożył rezerwację w najelegantszej restauracji w Eastbourne, bo przecież Ruth, która się bujała po wielkim świecie nie zaspokoiłaby się McDonaldsem, albo naleśnikarnią babci Lee. Tam z resztą wolał nie wracać. A skoro elegancka restauracja to i on musiał się jakoś prezentować, zakupił więc nową koszulę i marynarkę, żeby nie było, że przyszedł na to spotkanie w ciuchu, który kiedyś dostał od niej na prezent. To by było dziwne. Tylko zegarka nie zdejmował z ręki, z resztą uwielbiał ten zegarek, obrączka też spoczywała na odpowiednim palcu. W restauracji pojawił się nieco wcześniej, Ruth jeszcze nie było i bardzo dobrze. Pozbył się marynarki, wieszając ją na oparciu krzesła. Stolik by ulokowany wygodnie, bo dyskretnie. Powstrzymał się od zamówienia czegoś z procentami, więc kiedy kilka minut później do lokalu weszła Ruth niczym bardzo nowoczesna królowa angielska, zastała Setha sączącego wodę i z grymasem oglądającego menu. Przynajmniej nie rozdziawił buzi na jej widok i jakimś cudem też się nie zakrztusił. Dyskretnie, ale uważnie obrzucił ją wzrokiem, stwierdzając - co chyba nie było wielką tajemnicą - że Londyn jej służy. Chociaż początkowo zauważył jedynie jej wystrzałowe ciuchy, to gdy wieszała płaszcz nagły błysk rzucił mu się w oczy. Ona też nosiła obrączkę i pierścionek zaręczynowy.
Weź się w garść. - pomyślał sobie, bo ten fakt dziwnie go rozczulił, chociaż starał się przybrać minę zamyślenia, jakby wcale nie zauważył tego jej wielkiego wejścia.
- A, jesteś już. - te słowa zdawały się to potwierdzać, ale potem Seth był rozdarty. W końcu wstał i gdy Ruth powiesiła swój obsypany śniegiem płaszcz odsunął jej krzesło.
- Cześć. - przywitał się. Żadnego uścisku dłoni, cmoknięcia w policzek, tylko takie "cześć", a gdy Ruth usiadła wrócił na swoje miejsce.
_________________ ....... ....... ....... ....... .......So go take the roses you left in the sink.
...........Strike all your poses and knock back a drink.
Take my life and set me free again,x x x. We finally fall apart and .......................we break each other's hearts.
cause I’m overcome in this war of hearts
but all of me loves all of you, love your curves and all your edges
......all your perfect impe r f e c t i o ns, my one and (not) only
I would say my greatest achievement in life right now .......is to be a wonderful father to my kids .......... r i c h a r d,...a p r i l,...d a l i a
Be s t r o n g, b f e a r l e s s, be b e a u t i f u l.
ANDBELIEVETHATANYTHINGIS POSSIBLE when you have the right people there to support you .......... v a l e n t i n o, f r i e d r i c h
My hands have been broken, one too many times Julie, Ruth ...........So I’ll use my voice, I’ll be so fucking rude .....gallery + zniżka 30% na zakup dowolnego konia - kalendarz adwentowy
Płeć: kobieta Wiek: 28 lat Wzrost: 162 cm Zawód: Właścicielka biura projektowego oraz zawodnik w Orchardzie Partner: Now darkness has come to the roses. The fire is reaching the end. I really feel that I'm losing my best friend... Ostatni trening: kwiecień '20 - ujeżdżenie [Hollywood Hell'o] Podopieczny: Femme Fatale & Sensual Seductress & Hollywood Hell'o & Belvedere & Chilli Child & His Highness & Atterupsgaards Armani Pieniądze: £1970 Punkty doświadczenia: 139 Skoki: 38 Ujeżdżenie: 79 Cross: 8 Obycie z koniem: 14
Wysłany: 2019-12-24, 15:17
Usiadła na krześle, tą drobną bliskość na mniej niż metr, przyjmując ze wstrzymaniem oddechu. Cholera, te perfumy. Niemal od razu na myśl przyszła jej każda wcześniejsza randka, bliskość, wspólne wyjścia i każdy moment, gdy łapała go za rękę, pokazując, że jest jej. To był po prostu zapach jej zwycięstwa.
Przełknęła ślinę i założyła nogę na nogę, sięgając prawą dłonią po drugą kartę, przy czum obrączka i pierścionek ponownie mogły się rzucić w oczy. Po prostu były ładną ozdobą, okej?
- Nowe ubrania, siłownia, dwójka dzieci pod opieką. Skąd masz na to wszystko czas? Kto się nimi zajmuje, gdy dostajesz nagłe wezwanie w nocy? - Rzuciła niby od niechcenia, przeglądając menu, tylko na sekundę podnosząc wzrok. Przecież wiedziała o niani, ba! Nawet ją poznała, gdy z rana przyjechała odebrać dzieci, zaś ta krzątała się po salonie, mimo obecności Setha. Chciała jednak, by to on jej to powiedział, bo tylko wtedy mogła wbić mu malutką szpilkę w serce.
Kiedy tylko podszedł do nich kelner, wykorzystała możliwość wyboru pierwszej i patrząc się na męża niemal lodowatym spojrzeniem, po chwili pozwalając spłynąć na czerwone wargi zawadiackiemu uśmieszkowi.
- Sałatka z owocami morza z tzatziki, cielęcina z opiekanymi warzywami i butelka czerwonego wina. - Ha, i kto Cię tu zna najlepiej? Kiedy tylko dokończyła swoje zamówienie, spojrzała na kelnera sugestywnie wskazując, by nie pytał o nic więcej. Idź i rób, zejdź mi z oczu. Wtedy ponownie wróciła oczyma na lico męża, a jakieś drobne napięcie pojawiło się między nimi, chociaż być może tylko Ruth je czuła, odłożyła kartę na bok, oparła się wygodnie i subtelnie uniosła głowę, podkreślając tym szczupłą szyję i wystające obojczyki. Jak nigdy wcześniej zdawała sobie sprawę jak wygląda, jak na niego działa, choć umiejętnie to ukrywał. Ale proszę, kto go zna lepiej? Węgierka jak nikt inny zauważała te lekkie napięcie barków, zaciśnięcie prawej dłoni, zagryzienie zębów i lekko szybszy oddech. Jej ciało było swojego rodzaju odbiciem- paznokciami wystukiwała lekki rytm na drewnianym podłokietniku, klatka piersiowa unosiła się jeszcze wyżej, choć będąc dumnie wypiętą był to dość subtelny ruch. Nerwowo zagryzała wargę, zaś nogi skrzyżowała jeszcze mocniej, jedną przesuwając w stronę jego stopy, coby niby niechcący ją dotknąć. A przy tym wszystkim próbowała ukryć jak nagle pojawiły się delikatne rumieńce gorąca, a napięcie podbrzusza sprawiało, że jedne na co miała ochotę, to ciche westchnięcie.
_________________
.......................................... ....................................BUT THE STORY IS THIS
.............................She’ll destroy with her sweet kiss.
I kiss your eyes and thank God we're together
And I just wanna stay with you forever, forever and ever, xxx h e a v e n...g o n n a...h a t e...m e
.......I'll seek you out, flay you alive. One more word and you won't survive
.............Ruth Oksana Allen × Architect and interior designer × 02.01.1994
Sweet talk with a hint of sin begging you to take me Devil underneath your grin, sweet thing, bet you play to win. .............× maybe no one, maybe two ×
.............TO LOVE AND TO FUCK ...........................a n d t o o n l y s e e o u r s e l v e s
Dear Dália, Richi and April, never lose yourself, hold your head up high
Remember that you're like nobody else. Wasted times I spent with someone else. She wasn't even half of you.
................. × Aurelie × Alexis × Mary Anna × Friedrich ×
Now there's no p o i n t in placing the blame and you should know I suffer the same.
You only see what your eyes want to see, ex. Seth Allen .......How can life be what you want it to be?
Płeć: mężczyzna Wiek: 33 lat (20.07) Wzrost: 183 cm Zawód: weterynarz hipiatra Partner: I'll tell you my sins, and you can sharpen your knives Ostatni trening: join up z Elusive Podopieczny: Carcassonne, Elusive Pieniądze: £2525 Punkty doświadczenia: 14 Skoki: 2 Ujeżdżenie: 2 Obycie z koniem: 10
Wysłany: 2019-12-24, 15:56
Oboje doskonale wiedzieli jak na nich działa to drugie, i oboje próbowali to ukryć, alle znali się po prostu zbyt dobrze.
Znów wychwycił ten krótki błysk na palcu, pierścionek i obrączka. Nie potrafił stwierdzić, czy cieszy go to, że wciąż je nosi. Nie miał też zamiaru czynić jej jakiejś uwagi, przynajmniej na razie.
- To się nazywa efektywne zarządzanie czasem, pewnie słyszałaś. - odpowiedział luźno, sugerując, że jest zrelaksowany, co wcale nie było prawdą. Akurat zakupy zajmowały mu najmniej czasu, ciuchów, czy czegokolwiek. Dobrze jednak wiedział, że Ruth nie o to pyta i że zdaje sobie sprawę z obecności niani. - Ale powiedzmy, że mam pomoc. - dodał obojętnie. Kiedy podszedł do nich kelner Seth poświęcił mu uwagę, chcąc złożyć zamówienie zaraz po Ruth, ta jednak nie dała mu takiej szansy.
- Prowadzę. - rzucił tylko, gdy już zamówiła posiłki razem z czerwonym winem. Z resztą Ruth miałaby okazję się przekonać, że samochód Allena stoi pod restauracją, o ile miała okazję się rozglądać podczas swojego królewskiego wejścia.
To lekkie napięcie między nimi faktycznie się pojawiło, niczym ledwo wyczuwalne iskierki elektryczności, ale powód ich pojawienia się był więcej niż jeden.
_________________ ....... ....... ....... ....... .......So go take the roses you left in the sink.
...........Strike all your poses and knock back a drink.
Take my life and set me free again,x x x. We finally fall apart and .......................we break each other's hearts.
cause I’m overcome in this war of hearts
but all of me loves all of you, love your curves and all your edges
......all your perfect impe r f e c t i o ns, my one and (not) only
I would say my greatest achievement in life right now .......is to be a wonderful father to my kids .......... r i c h a r d,...a p r i l,...d a l i a
Be s t r o n g, b f e a r l e s s, be b e a u t i f u l.
ANDBELIEVETHATANYTHINGIS POSSIBLE when you have the right people there to support you .......... v a l e n t i n o, f r i e d r i c h
My hands have been broken, one too many times Julie, Ruth ...........So I’ll use my voice, I’ll be so fucking rude .....gallery + zniżka 30% na zakup dowolnego konia - kalendarz adwentowy
Płeć: kobieta Wiek: 28 lat Wzrost: 162 cm Zawód: Właścicielka biura projektowego oraz zawodnik w Orchardzie Partner: Now darkness has come to the roses. The fire is reaching the end. I really feel that I'm losing my best friend... Ostatni trening: kwiecień '20 - ujeżdżenie [Hollywood Hell'o] Podopieczny: Femme Fatale & Sensual Seductress & Hollywood Hell'o & Belvedere & Chilli Child & His Highness & Atterupsgaards Armani Pieniądze: £1970 Punkty doświadczenia: 139 Skoki: 38 Ujeżdżenie: 79 Cross: 8 Obycie z koniem: 14
Wysłany: 2019-12-24, 16:26
- Od kiedy jesteś w tym taki dobry? - Zaśmiała się krótko, obrzucając wzrokiem rozbudowaną klatę i ramiona. God damn, nigdy nie widziała przystojniejszego faceta. Do tego zarost, który tak uwielbiała. Wiedział jak utrzeć jej nosa i sprawić, by zatęskniła.
Słysząc jego kolejne słowa zaśmiała się krótko, zdając się być rozbawioną, niżeli rozczarowaną czy złą. To wcale nie tak źle przecież, że ma kogoś, skoro i ona korzysta z życia. Może dzięki temu zatęskni i zrozumie co spieprzył?
- Na święta też ją zamówisz. Kolacja ze śniadaniem w Wielkanoc? - Rzuciła z lekka kąśliwie, przy tym mając na ustach zawadiacki uśmieszek. Komentarz co do wina puściła mimo uszu, bo właśnie wtedy trafiło na ich stół. Kiedy tylko kelner rozlał pierwszą porcję do kieliszków, upiła subtelnie łyk, zostawiają na szkle lekki odcisk czerwonej szminki.
- To pojedziesz taksówką a samochód odbierzesz jutro. - Oblizała lekko usta, dalej wbijając w Amerykanina spojrzenie. Już nie tyle chłodne, co roziskrzone. Nie próbowała ukryć tego, że jej się podoba, ba, akcentowała to chcąc zobaczyć, jak postąpi dalej. Czy ulegnie jej pokusie, a może będzie udawał totalnie obojętnego, podczas gdy w jego umyśle na powrót lądują sceny, jakie wyryły się na jego powiekach. Palcami lekko przesunęła po obrzeżach dekoltu, wiedzą, że sprowadzi to jego spojrzenie. Smacznego.
Płeć: mężczyzna Wiek: 33 lat (20.07) Wzrost: 183 cm Zawód: weterynarz hipiatra Partner: I'll tell you my sins, and you can sharpen your knives Ostatni trening: join up z Elusive Podopieczny: Carcassonne, Elusive Pieniądze: £2525 Punkty doświadczenia: 14 Skoki: 2 Ujeżdżenie: 2 Obycie z koniem: 10
Wysłany: 2019-12-24, 22:44
- Od kiedy... - zaczął mówić, ale delikatnie się zawahał, krótkie, ledwo wyczuwalne załamanie tonu głosu. - ..wyjechałaś do Londynu. - dokończył niby ze spokojem, chociaż tylko pozornym. Niby nie było to nic dziwnego, musiał nauczyć się ogarniać kilka rzeczy naraz nawet bez pomocy niani i Ruth na pewno o tym wiedziała, jednak powinien być w stanie mówić o rozstaniu z autentycznym spokojem, a nie hamując zionięcie ogniem. Starał się być wiedżminem swych własnych potworów, bo na Ruth nie mógł już liczyć.
- Święta są dla rodziny i przyjaciół, więc niania mi nie potrzebna. - wyjaśnił znowu spokojnie, ale dobitnie akcentując każde słowo.
Na jej uwagę o taksówce tylko wzruszył ramionami, skupiając ledwie na ułamek sekundy wzrok na odcisku jej ust na szkle kieliszka. Jakże ona go kusiła... Nie chciał się jednak jej poddać, miał gdzieś w głowie ich ostatni pocałunek... nad wzrokiem jednak nie panował, mimo, że starał się zachować obojętność. A jednak wet za wet. Upił łyk wina, powoli degustując i analizując jego smak. Następnie drobnym gestem odpiął guzik koszuli na samej górze, że niby mu gorąco, aczkolwiek Ruth mogła sobie to interpretować jak tylko chciała.
_________________ ....... ....... ....... ....... .......So go take the roses you left in the sink.
...........Strike all your poses and knock back a drink.
Take my life and set me free again,x x x. We finally fall apart and .......................we break each other's hearts.
cause I’m overcome in this war of hearts
but all of me loves all of you, love your curves and all your edges
......all your perfect impe r f e c t i o ns, my one and (not) only
I would say my greatest achievement in life right now .......is to be a wonderful father to my kids .......... r i c h a r d,...a p r i l,...d a l i a
Be s t r o n g, b f e a r l e s s, be b e a u t i f u l.
ANDBELIEVETHATANYTHINGIS POSSIBLE when you have the right people there to support you .......... v a l e n t i n o, f r i e d r i c h
My hands have been broken, one too many times Julie, Ruth ...........So I’ll use my voice, I’ll be so fucking rude .....gallery + zniżka 30% na zakup dowolnego konia - kalendarz adwentowy
Płeć: kobieta Wiek: 28 lat Wzrost: 162 cm Zawód: Właścicielka biura projektowego oraz zawodnik w Orchardzie Partner: Now darkness has come to the roses. The fire is reaching the end. I really feel that I'm losing my best friend... Ostatni trening: kwiecień '20 - ujeżdżenie [Hollywood Hell'o] Podopieczny: Femme Fatale & Sensual Seductress & Hollywood Hell'o & Belvedere & Chilli Child & His Highness & Atterupsgaards Armani Pieniądze: £1970 Punkty doświadczenia: 139 Skoki: 38 Ujeżdżenie: 79 Cross: 8 Obycie z koniem: 14
Wysłany: 2019-12-24, 23:49
- W stajni sportowej pod Londynem dalej poszukują weterynarzy. - Powiedziała równie spokojnie co on, ale dalej gdzieś w sercu ją to kuło. Uczepił się jak rzep psiego ogona tego Eastbourne. A mógłby tyle osiągnąć, oboje by mogli.
- Sądziłam, że już na tyle się zadomowiła, że zostanie i na święta. - Uśmiechnęła się subtelnie, zmieniając nogę aby po tym zaczesać blond włosy za ramię, jeszcze bardziej pokazując zgrabną szyję. Pozwoliła spojrzeniu spłynąć na rozpięty guzik, na co uśmiechnęła się subtelnie, wręcz uroczo. Pokaż dalej, nie pogniewam się.
Odpowiedziała kolejnym subtelnym atakiem, tym razem podnosząc się z oparcia, łokciem zapierając na stole. Przesunęła się bliżej niego, wręcz nachyliła się nad stolikiem, unosząc teraz tylko jeden kącik ust. W dłoń opartej o stolik ręki pochwyciła kieliszek, z którego upiła łyk, zamykając przy tym oczy i pozwalając mu przyjrzeć się, jak pełne usta spotykają się z kroplami alkoholu, który po sekundzie od wypicia zlizała językiem. Delikatnie, niby nieświadomie, a jednak zdawała sobie sprawę jak to działa i co zwykle znaczyło to w ich własnym języku. Cichy komplement w jego stronę, przed kolejną, małą szpileczką.
- Szkoda, że będąc ze mną nosiłeś tylko podarte, brzydkie swetry.
_________________
.......................................... ....................................BUT THE STORY IS THIS
.............................She’ll destroy with her sweet kiss.
I kiss your eyes and thank God we're together
And I just wanna stay with you forever, forever and ever, xxx h e a v e n...g o n n a...h a t e...m e
.......I'll seek you out, flay you alive. One more word and you won't survive
.............Ruth Oksana Allen × Architect and interior designer × 02.01.1994
Sweet talk with a hint of sin begging you to take me Devil underneath your grin, sweet thing, bet you play to win. .............× maybe no one, maybe two ×
.............TO LOVE AND TO FUCK ...........................a n d t o o n l y s e e o u r s e l v e s
Dear Dália, Richi and April, never lose yourself, hold your head up high
Remember that you're like nobody else. Wasted times I spent with someone else. She wasn't even half of you.
................. × Aurelie × Alexis × Mary Anna × Friedrich ×
Now there's no p o i n t in placing the blame and you should know I suffer the same.
You only see what your eyes want to see, ex. Seth Allen .......How can life be what you want it to be?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum